Starcie Realu z Manchesterem City w szóstym meczu fazy głównej Ligi Mistrzów zamieniło się w pokaz piłkarskich kontrastów: gospodarze atakowali z chirurgiczną precyzją, goście dominowali piłką, lecz bez konkretów. Mimo że Real prowadził, mecz zakończył się porażką 1:2 po błyskawicznym zwrocie akcji w pierwszej połowie, pisze Auraposter.pl.
W tle wisiała presja. Seria słabszych występów w La Liga i medialne doniesienia o napiętej atmosferze w szatni sprawiły, że dla Xabiego Alonso ten wieczór miał wyjątkową wagę. Gdy gwizdek skończył mecz, pytania o jego przyszłość stały się jeszcze głośniejsze.
Real w kryzysie
Choć wyniki w Lidze Mistrzów były stabilne, sytuacja Realu w lidze wyglądała znacznie gorzej. Cztery straty punktów w pięciu kolejkach, powiększająca się przewaga Barcelony i medialne plotki o konflikcie między piłkarzami a sztabem trenerskim stworzyły nerwowe tło przed starciem z City.
Dodatkowo Real zderzył się z falą kontuzji: Militao, Camavinga, Alaba, Mendy, Carvajal i Trent wypadli na dłużej. Alonso musiał improwizować — w środku pola zagrał Ceballos, w ataku pojawił się rezerwowy Gonzalo García, a Rodrygo przystępował do meczu z 9-miesięczną serią bez gola.
Przed meczem prasa spekulowała nawet, że to spotkanie „ostatniej szansy” dla trenera.
Taktyczny szach: City z piłką, Real z kontrą
Guardiola przygotował hybrydowy plan gry. Chciał zdominować środek, przenieść skrzydłowych do wewnętrznych stref i zmusić Real do biegania bez piłki. Jednocześnie City rezygnowało z szerokiego ustawienia, próbując rozgrywać w wąskich przestrzeniach.
Real natomiast wrócił do dobrze znanej tożsamości z czasów Ancelottiego — niski blok, cierpliwość i szybkie przejścia do ataku.
Paradoks polegał na tym, że City miało 70% posiadania, ale niemal żadnych szans. Przez większość pierwszej połowy oddało tylko jeden niegroźny strzał po stałym fragmencie gry. Pojawiały się błędy, rosła presja, a Vinícius i Rodrygo wykorzystywali każdy skrawek przestrzeni.
Real wyglądał jak zespół, który — mimo braków kadrowych — doskonale wiedział, gdzie boli przeciwnika.
Rodrygo wraca do życia: gol po 9 miesiącach
Mimo że Real nie tworzył wielu okazji, jego kontrataki były śmiertelnie skuteczne. Już na początku Vinícius był blisko wywalczenia rzutu karnego, a strzał Valverde po rykoszecie minął słupek o centymetry.
W 28. minucie wreszcie padł gol. Carreras wygrał pressing, odzyskał piłkę i błyskawicznie ruszył do przodu. García podał do Bellinghama, który przyspieszył akcję i wypuścił Rodrygo. Brazylijczyk strzelił pewnie w dalszy róg — 1:0.
To jego pierwszy gol od 9 miesięcy i 7 dni. Do niechlubnego klubowego rekordu brakowały mu… dwie minuty.
Bernabéu eksplodowało. Ale tylko na chwilę.

Najpierw rzut rożny, potem skandaliczny karny
Manchester City przez pół godziny nie istniał pod bramką Realu. I nagle, zupełnie wbrew logice meczu, wszystko obróciło się w osiem minut.
Najpierw — 1:1 po rzucie rożnym
Guardiol wyskoczył wyżej niż Bellingham, uderzył głową, Courtois odbił piłkę przed siebie, a O’Riley dopełnił formalności.
Potem — kontrowersyjny rzut karny na 1:2
W starciu z Rüdigerem Haaland został pociągnięty w polu karnym. Po analizie VAR Turpin wskazał na jedenastkę. Niesmak wzbudził fakt, że chwilę wcześniej w niemal identycznym starciu Rüdiger był faulowany przez Díasa — gola nie cofnięto.
Haaland uderzył pewnie. City odwróciło wynik.
Jeszcze przed przerwą Courtois musiał bronić kolejny strzał Norwega i dobitkę Cherkiego.
Gra pozycyjna okazała się pułapką
Drugą połowę Real musiał prowadzić inaczej — wysokim pressingiem i atakiem pozycyjnym. To jednak element gry, w którym obecna kadra radzi sobie znacznie gorzej.
Nie pomogły wejścia Gülera, Endricka i Brahima.
Real stworzył tylko kilka pół-sytuacji:
- Belingham próbował lobować bramkarza,
- Vinícius przestrzelił przewrotką,
- Endrick obił poprzeczkę z bliskiej odległości.
City uspokajało tempo, kontrolowało środek boiska i wyprowadzało groźne kontry.
Z każdą minutą było jasne, że Real nie ma dziś sił, aby ten mecz odwrócić.
Historyczny rekord Guardioli: 14. zwycięstwo nad Realem
Zwycięstwo 2:1 było dla Guardioli 14. triumfem nad Realem w karierze.
Bilans wszystkich 28 spotkań: 14 zwycięstw, 7 remisów, 7 porażek
To czyni go trzecim trenerem w historii pod względem liczby wygranych nad „Królewskimi”. Przed nim są tylko Helenio Herrera (22) i Luis Aragonés (16).
Guardiola pokonał Real: 9 razy z Barceloną i 5 razy z Manchesterem City.
Dodatkowo City awansowało na 4. miejsce w tabeli ogólnej fazy głównej LM z 13 punktami. Real — z 12 — spadł na 7. pozycję.
„Nie jesteśmy jeszcze gotowi wygrać Ligi Mistrzów”
Trener City w rozmowie po meczu podkreślił:
- Real zaskoczył ustawieniem,
- jego zespół musi lepiej korzystać z Haalanda,
- drużyna nie zagrała na swoim szczytowym poziomie,
- najważniejszy jest awans do TOP 8.
Guardiola stwierdził też, że jego drużyna nie jest jeszcze gotowa, by wygrać Ligę Mistrzów, choć w lutym ma być w znacznie lepszej formie.
Co dalej: presja na Alonso i walka w dolnej ósemce topowej grupy
W kolejnym meczu Real zagra u siebie z Monaco, City wyjedzie na starcie z Bodø/Glimt.
Oba spotkania odbędą się 20 stycznia 2026 r.
Dla Realu będzie to test psychiczny i sportowy. Dla City — szansa na spokojny marsz w kierunku fazy pucharowej.
A dla Xabiego Alonso?
Kolejny mecz, który może określić jego przyszłość.
Bernabéu widziało wiele dramatów, ale ten wieczór pokazał, jak szybko przewaga może zamienić się w ucieczkę przed kryzysem.